© The Guardian — Nepal blokuje 26 serwisów społecznościowych, w tym X, WhatsApp i YouTube (8 września 2025 r.)
Poza etykietą
W ostatnich latach toczy się wiele dyskusji na temat postrzegania naszej ery jako epoki permakryzysu , a także na temat masowych mobilizacji na szczeblu międzynarodowym, mobilizacji o silnym oddziaływaniu, które są przedstawiane jako młodzieńcze, pakowane jako „protesty generacji Z”, często o optymistycznym tonie, mogącym wywołać utopijny dyskurs i czasami wiązane z erą permakryzysu, nie kryzysem (κρίσις) w klasycznym rozumieniu osądu, lecz raczej przewrotem.
Etykieta „protesty generacji Z” jest używana bardziej jako wskazówka do zrozumienia pokolenia niż samych ruchów, łącząc je oczywiście z cyfrowym narodzinami, uznaniem horyzontalnej organizacji i moralizatorskim gniewem. Choć to dość seksowna nazwa, takie uogólnienie grozi promowaniem tych ruchów jako „odpolitycznionych antysystemowych” zamiast różnorodnej treści, przyćmiewając interdyscyplinarność uczestników i ignorując strukturalne przyczyny, które wywołują protest – najnowszym i najbardziej charakterystycznym przykładem jest przypadek Nepalu, przedstawiany początkowo w międzynarodowych mediach jako rewolucja przeciwko zakazowi korzystania z mediów społecznościowych.
Wraz z rozwojem realpolitiki jako filtra percepcji, retoryka utopijna chyli się ku upadkowi. Oczywiście, to, czego ta retoryka poszukuje i co rozważa realpolitika, to kolejna dyskusja, która ma implikacje dla ograniczenia przestrzeni demokratycznej na rzecz nieregularnej stabilitokracji . Jeśli chodzi o pokolenie Z, nie jest to „przyszłość”, ale już decydujący czynnik w teraźniejszości. To pokolenie wykorzystuje szybkość i wzajemne powiązania platform, aby przekraczać granice geograficzne i instytucjonalne oraz organizować hybrydowe formy działań, które ostatecznie trafiają na ulice. Jednak jego tożsamość wiekowa, jako rdzeń „oświeconego pokolenia”, może przesłonić brutalną rzeczywistość gospodarki politycznej, która rodzi gniew tego pokolenia: niepewność ekonomiczna, rosnące nierówności, państwo jako Wielki Brat, a także wybory polityczne prowadzące do upadku środowiska i zawodności instytucji, definiują ramy, które napędzają te ruchy. Oczywiste jest, że postrzeganie tych ruchów młodzieżowych pod etykietą „pokolenia Z” jako interpretacyjnego passe-partout jest raczej nieadekwatne.
Ruchy te odniosły już pewne sukcesy, czego przykładem są wycofanie projektów ustaw, jednak wchłonięcie przez stary system polityczny nadal stanowi stałe zagrożenie. Propozycje inkluzywnych, demokratycznych i opartych na współpracy reform są odsuwane na boczny tor przez krótkoterminowe kampanie antykorupcyjne i ruchy o charakterze zbawczym, które zajmują się objawami, a nie podstawowymi przyczynami.
Protestujący z pokolenia Z starli się z policją w obliczu narastającego napięcia w Limie, stolicy Peru. Protesty były podsycane gniewem wywołanym skandalami korupcyjnymi, brakiem bezpieczeństwa gospodarczego i innymi czynnikami. pic.twitter.com/PFtwa2WSya
— Reuters (@Reuters) 29 września 2025 r.
W Europie młodzi ludzie nie wydają się „wycofywać” z polityki, lecz przeprojektowują kanały partycypacji, od pomocy wzajemnej i artystycznego protestu po cyfrowe narracje domagające się równego dostępu do decyzji, a nie symbolicznych „kącików dla młodzieży”. Zmiana ta jest decydująca z punktu widzenia ich koncepcyjnego ujęcia, ponieważ nie chodzi o „młodość jako temat”, lecz o „młodość jako metodę” – metodologię promującą konfrontacyjną kreatywność i nie faworyzującą „bezpiecznych” dróg partycypacji. Dziś Serbia jest laboratorium ograniczeń i możliwości, laboratorium ruchu studenckiego, który rozpoczął się od żądań odpowiedzialności, a następnie przekształcił się w szerszą walkę obywatelską, przekształcając „skandal” w szerszą krytykę nierówności i korupcji.
Konkluzją nie jest porzucenie terminu „Pokolenie Z”, lecz jego dekolonizacja. Jako koncepcja opisowa może być pomocna, ale jako dogmat interpretacyjny zaciemnia podziały klasowe, płciowe, etniczne, na centrum i peryferie, a także architekturę władzy (prawo, policja, media, rynki). Przypadek Serbii przypomina nam, że etykiety niełatwo wpisują się w pluralistyczne, konkurencyjne procesy.
Problem nadmiernego uproszczenia
Koncepcja „protestów pokolenia Z” jest atrakcyjna dla mediów i komunikacji politycznej, oferując pozornie proste i przejrzyste ramy interpretacyjne, koncentrując się na młodszym pokoleniu obywateli. Jednak to właśnie użycie pojęcia „pokolenia” jako filtra interpretacyjnego wzmacnia stereotypowe narracje, zamiast dostrzegać wielość i złożoność tych ruchów.
To nadmierne uproszczenie prowadzi do postrzegania identycznej jednolitości, implikując wspólne doświadczenie i wspólną wyobraźnię polityczną, podczas gdy w rzeczywistości młodzi ludzie uczestniczący w protestach pochodzą z różnych warstw społecznych, klas, płci i środowisk kulturowych, co sprawia, że uznanie wewnętrznej różnorodności jest warunkiem sprawiedliwości. Dzieje się tak, ponieważ eliminacja heterogeniczności w imię „pokolenia” prowadzi do formy „politycznego uciszania” tych, którzy nie pasują do stereotypu, ale także uwypukla problem kapitalizacji politycznej, ponieważ ostatecznie, jeśli kwestie te zostaną przeniesione z ich treści politycznej na narrację pseudodemograficzną, relacje władzy, które napędzają ruchy, zostaną zmarginalizowane.
Ta trudność w politycznej kapitalizacji ruchów ma związek z tym, jak są one postrzegane – ponieważ gdy pozostają „protestami generacji Z”, są definiowane w apolitycznej narracji, przedstawiającej je bardziej jako pokoleniowy wyraz „gniewu”, a mniej jako świadomą politykę z jednej strony, a z drugiej strony niedocenianie ich ograniczeń, obciążanie ich utopijnymi przesady jako zwiastunów radykalnie nowego społeczeństwa, bez uznania, że utopia nie istnieje; ale istnieją problemy, z którymi społeczeństwa muszą się zmierzyć na politycznym horyzoncie. W końcu, gdy nadchodzi nieuniknione rozczarowanie, ruch jest stygmatyzowany jako porażka. Ogólnie rzecz biorąc, ramy „protestów generacji Z” funkcjonują jako schematyzacja, która odpolitycznia lub traktuje problem powierzchownie, nie oświetla złożoności działań zbiorowych, ale raczej włącza je do kategorii, która jest dostępna dla komunikacji medialnej, ale uboga w wartość teoretyczną.
„eliminowanie heterogeniczności w imię „pokolenia” prowadzi do formy „politycznego uciszania” tych, którzy nie pasują do stereotypu, ale także uwypukla problem kapitalizacji politycznej, ponieważ ostatecznie, jeśli te kwestie zostaną przeniesione z ich treści politycznej na pseudodemograficzną narrację, relacje władzy, które sprawiają, że ruchy są aktywne, zostaną zmarginalizowane”.
Tysiące przedstawicieli generacji Z wyszło na ulice, aby zaprotestować przeciwko korupcji na Madagaskarze.
Protestujący zignorowali rządowy zakaz protestów po przerwach w dostawie wody i prądu. pic.twitter.com/HP85DJF4EL
— Africa Facts Zone (@AfricaFactsZone) 27 września 2025 r.
Sama nazwa jest już klasyfikacją rzeczywistości; określenie protestu jako „młodzieńczego” umieszcza go w określonych ramach wartości, a ramy te są dwojakie: podkreślają świeżość i dynamikę młodości, ale jednocześnie często sprowadzają ją do chwilowego, niemal frywolnego wybuchu emocji. Rezultatem jest stworzenie mitu o młodości, który niesie ze sobą zarówno pozytywne, jak i negatywne konotacje, ale nie generuje dialogu politycznego o poważnych konsekwencjach politycznych, w którym młodzi ludzie są pozbawiani statusu podmiotów politycznych, zamieniając ich w masę pozbawioną stabilnej tożsamości, która wymaga interpretacji i kontroli. Osoby sprawujące władzę mają wszelkie interesy w przedstawianiu protestów jako rezultatu „buntowniczego”, „naiwnego” pokolenia, powiedzmy buntowników bez powodu – bagatelizując żądania, krytykę korupcji instytucjonalnej, nierówności, oskarżenia o przemoc policji. Jeśli ostatecznie polityka, koncepcja polityczności, będzie budowana wokół koncepcji przyjaciel-wróg , to postrzegając te ruchy jako produkt uboczny pokolenia Z, usuniemy je z tego spektrum, podważając ich znaczenie jako „szum społeczny”.
Wreszcie, powinniśmy uznać, że ujęcie „protestu generacji Z” tworzy mitologię postpolityczną, czyniąc protesty strawnymi w narracji o „pokoleniu buntu”, a jednocześnie czyniąc je zbędnymi. Krytyka „protestu generacji Z” nie ma charakteru wyłącznie literackiego; ma charakter polityczny, pozwalając nam zastanowić się nad tym, jak terminy dyskursu publicznego determinują to, co rozumiemy jako działanie polityczne i kogo uznajemy za obywatela. Etykietka pokoleniowa odwraca uwagę od postulatów politycznych i społecznych, przekształcając złożone ruchy w zjawisko kulturowe, które można łatwo przyswoić i szybko zapomnieć, gdzie „pokoleniowy” bunt może stać się viralem z dnia na dzień, a w kolejnym tygodniu już wchłonąć do obiegu informacyjnego, otwierając drogę kolejnemu trendowi.
„Zamiast zatem funkcjonować dialektycznie i prowadzić do konsensusu lub twórczej syntezy, pluralizm ideologiczny może stać się polem fundamentalnych różnic i wewnętrznego rozbicia. Tożsamość pokoleniowa, zamiast wzmacniać, może ograniczać horyzonty wyobraźni politycznej, jeśli nie jest powiązana z jasnymi strategiami zmiany społecznej”.
Problemem, oczywiście, nie jest samo odrzucenie etykietek, do których musimy podchodzić krytycznie, ale raczej potrzeba, by ruchy rozwijały formy organizacji i wyobraźnię polityczną wykraczające poza narzucane im etykiety i narracje, tworząc struktury, które przetrwają początkową eksplozję, wynajdując sposoby wywierania ciągłej presji na państwo i instytucje oraz budując sojusze międzypokoleniowe i międzyklasowe. Postpolityka to dziedzina, w której słowa i obrazy zastępują działanie, dlatego musimy powrócić do działania jako czegoś, co tworzy rzeczywistość. Oznacza to wyobrażenie sobie polityki nie jako „momentu młodzieńczego, spontanicznego wybuchu”, ale jako długiego procesu kształtowania nowych form wspólnotowości i nowych sposobów partycypacji.
Gdy nawet same ruchy przyjmują „tożsamość Generacji Z” jako samookreślenie, istnieje ryzyko, że ta pokoleniowa etykieta posłuży jako substytut treści politycznej. O ile kwestie takie jak przejrzystość, rozliczalność i zastępowanie skorumpowanych elit są fundamentalne, brak szerszego horyzontu politycznego pozostawia otwartą możliwość, że mobilizacje utkną w wąskiej narracji pokoleniowej. W ten sposób, zamiast funkcjonować dialektycznie i prowadzić do konsensusu lub twórczej syntezy, pluralizm ideologiczny może stać się polem fundamentalnych różnic i wewnętrznej ultrafragmentacji. Tożsamość pokoleniowa, zamiast wzmacniać, może ograniczać horyzont wyobraźni politycznej, jeśli nie będzie powiązana z jasnymi strategiami zmiany społecznej. Innymi słowy, mobilizacje nabiorą historycznej głębi i znaczenia politycznego, gdy uda im się rozpoznać je jako element trwającej walki o redystrybucję dyskursu, władzy i zasobów społecznych oraz przekształcą się w procesy ciągłej transformacji.
- collective action
- democratic participation
- depoliticization
- digital activism
- Gen Z protests
- horizontal organization
- hybrid mobilization
- inequality
- institutional distrust
- media framing
- moralized rage
- permacrisis
- political economy
- political silencing
- post-politics
- protest narratives
- realpolitik
- social movements
- stabilitocracy
- youth movements
Napisany przez
Kształt rozmowy
Czy masz coś do dodania do tej historii? Jakieś pomysły na wywiady lub kąty, które powinniśmy zbadać? Daj nam znać, jeśli chcesz napisać kontynuację, kontrapunkt lub podzielić się podobną historią.

