Co sprowadza nas na Ukrainę
Stanowisko Trumpa w sprawie Ukrainy wydaje się zmieniać co kilka miesięcy. Zanim został wybrany, stwierdził, że może zakończyć wojnę w ciągu 24 godzin. Z pewnością tak nie było.
Na początku roku obwinił Ukrainę o rozpoczęcie wojny z Rosją, nazywając prezydenturę Zełenskiego nielegalną. Po zastraszaniu Zełenskiego w Gabinecie Owalnym w marcu, nawet na krótko wstrzymał amerykańską pomoc wojskową dla Ukrainy.
W kwietniu Trump zasugerował pewne sankcje gospodarcze wobec Rosji: „Nie było powodu, aby Putin wystrzeliwał rakiety w obszary cywilne, miasta i miasteczka w ciągu ostatnich kilku dni. To sprawia, że myślę, że może nie chce zakończyć wojny, po prostu mnie podpuszcza”.
A teraz wracając do teraźniejszości, nazywa Putina szaleńcem i krytykuje go za komplikowanie negocjacji ostatnimi atakami dronów na Kijów. 28 maja 2025 r. Trump dał „Putinowi dwutygodniowy termin w sprawie Ukrainy”, mówiąc, że „igra z ogniem” i że jeśli nie jest poważny w kwestii zakończenia wojny, USA będą musiały odpowiedzieć „trochę inaczej”.
Ponieważ negocjacje między Ukrainą a Rosją nie przyniosły żadnych owoców i nie widać było żadnego porozumienia, Trump po raz kolejny zmienił swoje stanowisko.
Od 6 czerwca podejście Trumpa do wojny polega na „pozwoleniu im walczyć przez chwilę”. Dodał: „Widzisz to w hokeju, widzisz to w sporcie. Sędziowie pozwalają im odejść na kilka sekund, pozwalają im odejść na chwilę, zanim ich rozdzielisz”.
Ponieważ prezydentem globalnego supermocarstwa jest ktoś tak nieprzewidywalny jak Trump, nie sposób przewidzieć, jakie będą jego następne ruchy ani czy sojusz będzie w stanie oprzeć się sile jego wahań nastrojów.