W zeszłym tygodniu w Grecji prawie 300 protestujących zablokowało dokowanie izraelskiego statku wycieczkowego. Choć demonstracja była krótka, stała się symbolem głębszych zmian, które obecnie kształtują europejski krajobraz polityczny.

Izraelski statek wycieczkowy, przewożący 1600 pasażerów, miał ponad sześć godzin opóźnienia w porcie, zanim został przekierowany z Hajfy na Cypr. Incydent wywołał ożywioną debatę na temat granic protestów i narastającą krytykę polityki Izraela w Europie.

Władze greckie oficjalnie potępiły blokadę, nazywając ją „skandaliczną” i „antysemicką”. Minister spraw zagranicznych Izraela Gideon Saar interweniował bezpośrednio, kontaktując się ze swoim greckim odpowiednikiem i żądając natychmiastowych działań. Tymczasem lokalne służby bezpieczeństwa zdecydowały się monitorować sytuację, zamiast siłą rozpędzić demonstrantów.

Symptom szerszych zmian w UE

Protest był przez wielu postrzegany jako element szerszego trendu na kontynencie: krytyka izraelskich działań wojskowych w Strefie Gazy nasila się w całej UE. To rosnące niezadowolenie przełożyło się na szersze debaty polityczne na temat sankcji, prawa humanitarnego i przyszłości stosunków UE–Izrael.

„Reakcja UE na sytuację w Strefie Gazy staje się kluczową kwestią polityczną i wizerunkową dla całej Unii” – powiedział Michał Wojnarowicz, analityk ds. Izraela i Palestyny ​​w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM).

„Kryzys humanitarny w Strefie Gazy jest tak poważny, że UE już podejmuje kroki mające na celu ukaranie Izraela” – dodał.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni w całej UE nasiliły się debaty na temat możliwych sankcji wobec Izraela, zawieszenia finansowania badań oraz ponownej oceny stosunków handlowych i dyplomatycznych.

Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas kontynuowała publiczną krytykę rządu Izraela, podkreślając, że „wszystkie opcje pozostają aktualne”, gdyby Izrael nie wywiązał się ze swoich zobowiązań dotyczących dostępu do pomocy humanitarnej.

„Zabijanie cywilów szukających pomocy w Strefie Gazy jest nie do obrony” – powiedział stanowczo Kallas. „Rozmawiałem ponownie z Gideonem Sa’arem, aby potwierdzić nasze porozumienie w sprawie przepływu pomocy i jasno dać do zrozumienia, że ​​Siły Obronne Izraela muszą zaprzestać ataków na ludzi w punktach dystrybucji”.

Rosnąca presja na uznanie Palestyny

Kallas przedstawił ministrom listę dziesięciu możliwych środków karnych, od ograniczeń handlowych po ukierunkowane sankcje wobec poszczególnych izraelskich urzędników. Działania te wymagają jednak jednomyślnej zgody wszystkich państw członkowskich.

Niemcy, Austria, Węgry i Czechy konsekwentnie blokowały bardziej stanowcze kroki. W rezultacie ministrowie UE ograniczali się dotychczas do „monitorowania” działań Izraela, utrzymując jednocześnie presję poprzez groźbę podjęcia dalszych działań, jeśli sytuacja humanitarna się nie poprawi.

Tymczasem Francja, Irlandia i Hiszpania naciskają na inne podejście: nasiliły apele o pełne członkostwo Palestyny ​​w ONZ i zagroziły przeglądem dwustronnych stosunków z Izraelem.

Polska, która od dawna opowiada się za rozwiązaniem dwupaństwowym i natychmiastowym utworzeniem korytarzy humanitarnych do Strefy Gazy, dołączyła do grupy państw domagających się ponownej oceny Umowy Stowarzyszeniowej UE–Izrael.

Prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer ogłosili, że planują formalne uznanie Państwa Palestyńskiego podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ we wrześniu. Choć decyzja ta ma charakter głównie symboliczny, potęguje ona rosnącą presję międzynarodową na rzecz zawieszenia broni w Strefie Gazy.

„Izrael od dawna sygnalizuje, że uznanie Palestyny ​​przez państwa UE może skłonić go do aneksji osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu” – zauważył Wojnarowicz. „Pytanie brzmi, czy Izrael podejmie to ryzyko, wiedząc, jakie wiążą się z tym koszty polityczne”.

Linie podziału kulturowego w społeczeństwie europejskim

Wydarzenia w Grecji obnażyły ​​głębsze podziały społeczno-kulturowe w Europie. Inicjatywy solidarnościowe – w tym protesty, blokady i akcje humanitarne – choć mobilizują obywateli do działania w wielu krajach UE, rodzą również nowe napięcia i zróżnicowane reakcje polityczne.

Wojna w Strefie Gazy zmusza Europę do zmierzenia się z kluczowymi pytaniami o tożsamość i rosnącą presją migracyjną z Afryki i Bliskiego Wschodu. Trwająca debata uwypukla rozdźwięk między deklarowanymi przez Europę wartościami – wolnością sumienia, pluralizmem i tolerancją – a ryzykiem polaryzacji społecznej i rosnącej radykalizacji.

„Celem polityki Izraela jest przeprowadzenie czystek etnicznych w Strefie Gazy” – argumentował Jarosław Kociszewski, dyrektor polskiej Fundacji Stratpoints na rzecz Bezpieczeństwa i Rozwoju.

„Mieszkańcy Gazy zostaną przymusowo przesiedleni do Libii. Jeśli tak się stanie, możemy być pewni, że ich ostatecznym celem migracji będzie Europa” – ostrzegł.

„Mówimy o 1,5 miliona ludzi. To oznacza ogromny kryzys migracyjny. To osoby dotknięte traumą wojenną, potrzebujące opieki medycznej, ale jednocześnie głęboko zradykalizowane i pragnące zemsty na Izraelu” – dodał, ostrzegając, że taki scenariusz „wyraźnie podsyciłby nastroje antyimigranckie”.

Sprzeczne narracje w przestrzeni publicznej odzwierciedlają zmagania UE z wypracowaniem spójnego stanowiska wobec konfliktu. Ujawniają również, jak głęboko wojna w Strefie Gazy wpływa na europejskie debaty na temat tożsamości, granic tolerancji i roli zaangażowania obywatelskiego.

„Unia Europejska nie może sobie pozwolić na wycofanie się z tego, co dzieje się w Strefie Gazy” – powiedział Kociszewski. „Brak zdecydowanych decyzji UE w odpowiedzi na wydarzenia w Strefie Gazy stanowi realne zagrożenie dla Europy”.

Kształt rozmowy

Czy masz coś do dodania do tej historii? Jakieś pomysły na wywiady lub kąty, które powinniśmy zbadać? Daj nam znać, jeśli chcesz napisać kontynuację, kontrapunkt lub podzielić się podobną historią.