Heartnest Retreat to jedyny tego typu ośrodek na Słowacji. Czy pamiętasz moment, w którym zdecydowałeś się rozpocząć ten projekt?
Wszystko zaczęło się podczas mojej trzeciej podróży do Indii. Zauważyłam, że w miastach lub większych wioskach zazwyczaj znajdują się takie centra jogi, które oferują bezpłatne zajęcia. Uczęszczają do nich głównie zamożni ludzie ze wsi lub firmy, które je sponsorują. Dlatego postanowiłam przenieść ten pomysł tutaj, na Słowację. Od dawna marzyłam o stworzeniu miejsca, do którego można uczęszczać za darmo, bez dyskryminacji. To, czego doświadczyłam w Indiach, było dla mnie ogromną inspiracją.
Czy pobyt w Indiach miał na Ciebie wpływ? Jaka była Twoja ostatnia tego typu wizyta, która Cię zainspirowała?
Byłam tam trzy razy, a ostatnio ukończyłam rygorystyczne szkolenie. To właśnie tam zrozumiałam różnicę między tym, jak joga jest postrzegana za granicą, a tym, jak jest w rzeczywistości. Ćwiczyliśmy cztery godziny dziennie, poświęcając kilka godzin na teorię, wstawaliśmy o piątej rano i praktykowaliśmy rytuały. To było w mieście Rishikesh w Himalajach, które jest uważane za miejsce narodzin jogi. Wszystko to trwało 31 dni i było niesamowitym doświadczeniem. Zbliżyło nas to jako grupę i dało mi ogromną chęć do praktykowania jogi w pełni.

Zdjęcie: Michal Vozar
Czy możesz mi również opowiedzieć o ludziach, których poznałeś podczas pobytu w Indiach? Czy to byli ludzie, którzy uczyli się z tobą jogi, czy sami nauczyciele?
W większości byli to ludzie z zagranicy. Statystycznie głównie z bogatszych krajów Zachodu, ale było też sporo Hindusów. Często jednak byli to ludzie, którzy nie mieli na celu nauczania jogi, a chcieli pogłębić swoją wiedzę i własną praktykę. Osobiście pobyt dał mi chęć poświęcenia się jej 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu i przeniesienia tej koncepcji na Słowację.
Jak Twoje doświadczenia z jogą i pobyt w Indiach wpłynęły na Twoje życie osobiste?
To zdecydowanie uczyniło mnie bardziej wdzięczną osobą i zaczęłam bardziej doceniać rzeczy i wszystko, co mam. Zobaczyłam, w jakich warunkach żyją tam ludzie. Każdy powinien tam pojechać.
Wracając do początków Twojej przygody z jogą – gdzie i kiedy po raz pierwszy zetknęłaś się z nią osobiście?
Po raz pierwszy zetknęłam się z jogą na Słowacji z Fredym Ayisim, jednym z pierwszych nauczycieli jogi w tym kraju. Budowałam tę relację od dzieciństwa, aż w końcu zdecydowałam się zapisać na pierwszy kurs około pięć lat temu. Od tego czasu intensywniej rozwijam swoje umiejętności.
Co dla Ciebie osobiście znaczy joga i dlaczego zdecydowałaś się połączyć ją z pracą społeczną?
Kiedy tłumaczymy słowo „joga” , oznacza ono „połączenie” . W naszym kraju joga jest często postrzegana jako ćwiczenie fizyczne, ale w rzeczywistości to złożony system zasad życiowych. Myślę, że najważniejsze jest stworzenie dobrej społeczności, która potrafi się wzajemnie wspierać i motywować. Joga to nie tylko pozycje, to ruch, praca nad sobą i relacjami. W przyszłości chciałabym również prowadzić zajęcia, które będą koncentrować się na zbieraniu pieniędzy na szczytne cele.
Jeśli przyjrzymy się różnicom między jogą w Indiach a naszą, jaka jest różnica, czy to fizyczna, czy w głębszym duchowym sensie?
Myślę, że joga praktykowana w naszym kraju jest już mocno inspirowana zachodnimi ideami ćwiczeń i jogi. W Indiach jest postrzegana zupełnie inaczej – tam uważa się ją za ciężką pracę. Tutaj postrzega się ją raczej jako zwolnienie tempa i powrót do siebie. System również jest inny. W Indiach każda wioska czy miasto ma swój własny aśram lub świątynię hinduistyczną, w której działalność angażują się bogaci ludzie i są z niej bardzo dumni. Jednak zajęcia w tej świątyni nie ograniczają się tylko do jogi, ale ludzie przyjeżdżają tam, aby nauczyć się gotować, ogrodnictwa, a często przyjeżdżają tam wolontariusze z zagranicy, aby uczyć angielskiego. Świątynia często rozdaje między innymi darmowe jedzenie.

Jedna z godzin Juraja w Bratysławie
Skoro już omówiliśmy różnice w praktyce jogi, jak opisałaby Pani konkretnie swoje zajęcia? Czy łączy Pani wymiar duchowy z ćwiczeniami fizycznymi?
Staram się włączać medytację lub ćwiczenia oddechowe do każdych zajęć, aby nie ograniczały się tylko do ćwiczeń fizycznych. Zawsze dbam też o to, aby nie zaczynać zbyt pochopnie i aby osoby wchodzące na zajęcia nie czuły się pospieszone lub zdyszane. Chcę dać im czas na lekkie zwolnienie tempa, wzięcie kilku oddechów i po prostu chwilę w ciszy, zanim zaczniemy ćwiczenia.
Kiedy zaczynałeś uczyć jogi w Bratysławie, czy było coś, co Cię zaskoczyło, pozytywnie lub negatywnie?
Długo zmagałem się z zaufaniem do ludzi i odkryłem, że zaufanie to teraz bardzo silna waluta, którą bardzo trudno zdobyć. Ludzie są nieufni wobec nowości. Minęło kilka długich miesięcy, zanim ludzie zaczęli przychodzić na moje zajęcia w większej liczbie. Na początku przychodziła jedna lub dwie osoby. To było demotywujące, ale stopniowo zaczęło się zmieniać i teraz przychodzą całe grupy.
Kto tak naprawdę odwiedza Cię najczęściej?
To głównie studenci i seniorzy. Często mówią mi, że nie stać ich na regularne zajęcia jogi. Czuję też wdzięczność, że oferujemy zajęcia za 1 euro. Dla wielu z nich jesteśmy pierwszym kontaktem z jogą, bo zdecydowali się spróbować właśnie ze względu na cenę.

Zdjęcie: Michal Vozar
Oferujesz jogę symbolicznie za 1 euro, a jednocześnie starasz się, aby była dostępna językowo. Jak udaje Ci się utrzymać tę dostępność nie tylko finansowo, ale także kulturowo czy językowo?
Na początku roku poczuliśmy potrzebę udostępnienia jogi w Bratysławie obcokrajowcom. Zaczęliśmy oferować zajęcia w języku rosyjskim, ponieważ wiele osób z Ukrainy nie mówi po ukraińsku. Po lecie planujemy wprowadzić zajęcia z języka angielskiego. Sytuacja finansowa jest trudna, na razie nie mamy żadnych środków.
Jakie są plany na przyszłość związane z tym projektem?
Na początku sierpnia uruchomiliśmy zbiórkę na Donio.sk , aby zebrać fundusze na otwarcie własnego studia we wrześniu i aby nasza działalność nie ustała po lecie. Jednocześnie chciałbym rozszerzyć koncepcję – skontaktowali się z nami mieszkańcy Koszyc, Żyliny, Nitry i Czech, którzy chcieliby, abyśmy przenieśli ją również tam. Negocjujemy miejsce w Bratysławie, a konkretnie w Novej Cvernovce, gdzie moglibyśmy kontynuować działalność po lecie.